Są ludzie, którzy przed wyjściem z domu zbroją się jak na wojnę. Tacy, którzy zapytani o śrubokręt, pytają ze spokojem „płaski czy gwiazdkowy?” i wyciągają odpowiedni z torebki. Ludzie tacy jak ja.

Nic dziwnego więc, że kiedy postanowiłam wybrać się z dzieckiem na tydzień wakacji nad Bałtykiem, zabrałam ze sobą, oprócz rzeczy oczywistych, kilka bardzo przydatnych drobiazgów.


#1 Szekla lub karabińczyk

Przedmiot o takiej wielości zastosowań, że nie sposób ich tu wymienić. Służy do przymocowania czegokolwiek do czegokolwiek innego, np. zawieszenia torby na rączce wózka (dziecięcego… lub sklepowego).


#2 Pudełko na mokre chusteczki

Przydatności mokrych chusteczek nie zakwestionuje chyba nikt, kto kiedykolwiek opiekował się dzieckiem w wieku dowolnym. Nasze pudełko z OXO jest drugim, z jakiego korzystamy, bo pierwsze zwinął nam ktoś w dzieciokawiarni. (To w sumie dobra rekomendacja!) Odklejane foliowe wieczka w paczkach chusteczek mają swoją wytrzymałość i wynosi ona dużo mniej niż liczba chusteczek w opakowaniu. Szczególnie po bliskim kontakcie z piaskiem. Chusteczki, jakich używam, to Tami Aqua Clear: mają dobry skład i można je wrzucić do toalety, gdzie się po prostu rozpuszczą.


#3 Składany nocnik

Ono już od jakiegoś czasu potrafi korzystać z toalety, ale są miejsca, gdzie nocnik okazuje się niezbędny. Na przykład w pociągu. Albo w środku nieznanego miasta, kiedy masz jakąś minutę na znalezienie ustronnego miejsca, bo mamo, MUSZĘ JUŻ.


#4 Mały ręczniczek

Kiedy masz dziecko z obsesją mycia rąk i jednoczesną fobią suszarkową, to must have. Przydaje się też do wytarcia dziecka po niespodziewanej kąpieli w morzu.


#5 Wielorazowe woreczki

Mam kilka i służą mi do wielu rzeczy. Dwa są wykonane z dzianiny PUL, która jest wodoodporna. Noszę w nich ubranka na zmianę dla Ono, a kiedy się zabrudzą lub zamoczą, używam woreczka, żeby odizolować je od reszty rzeczy w torbie. Potem worek można normalnie wyprać w pralce. Mam też dwa woreczki z Lekko Być Eko, idealne na bułki, ale też… na zapiaszczone zabawki. (Serio! Tylko trzeba uważać, żeby się nie pomylić).


#6 Jednorazowe śliniaczki

Pieluchy tetrowe też się sprawdzają, ale nie przy pomidorowej.

#7 Mały plecaczek

Jego pojemność to granica dla zbieractwa. Tak, możemy wziąć ten wielki kamień i dwa najpiękniejsze na świecie patyki, jeśli zmieszczą się do twojego plecaka. Nie mieszczą się? CO ZA SZKODA.


#8 Lupa

Kiedy dziecko ma najmniejszego kleszcza na świecie, nie zobaczysz go gołym okiem. Albo kiedy wbijesz sobie drzazgę w stopę. Lupa służy też do zgłębiania tajemnic świata mrówek. I ogólnie zajmuje dziecko, nie zajmując przy tym dużo miejsca.


#9 Małe pudełeczka

Na przekąski. Znacznie bardziej opłacalne jest (dla portfela i dla planety) kupować jedzenie w dużych opakowaniach i porcjować je dziecku. Zwłaszcza kiedy na wakacjach i tak powiększasz swój ślad węglowy, kupując musy w tubkach.


#10 Ręcznik z mikrofibry

Zamiast koca. Nie przyjmuje piasku, szybko schnie i zajmuje mało miejsca. Jeśli masz nadwyżki finansowe, możesz kupić matę z izolacją firmy Skip Hop, jest jeszcze lepsza, bo większa i można ją rozłożyć na mokrym i/lub zimnym podłożu.


#11 Agrafki

Zawsze mam kilka w kosmetyczce, bo przydają się zaskakująco często. Dobrą rzeczą są też spinacze do bielizny (ja na to mówię klamerki, ale On się zawsze ze mnie śmieje, bo twierdzi, że to kolejne dziwne śląskie słowo).

Na koniec polecam wózek, który to wszystko przewiezie – nasza juczna lekka spacerówka jest z nami od 2 lat. Ostatnio zrobiłam akcję Pimp Maj Pram i kupiłam jej piankowe koła, co poprawiło komfort jazdy o jakieś milion procent. Wózka Babyhome używamy tylko na wyjazdach, kiedy idealnie się sprawdza jako podróżne łóżeczko oraz zamiennik muła (transportowanie mułów pociągiem jest nieco utrudnione, szczególnie kiedy tachasz ze sobą toddlera i wielki worek zabawek do piasku).


Tylko teraz sama nie wiem: jestem mistrzynią planowania czy nadmiernie przewidującą czarnowidzką?

A może… jedno i drugie…