550 słów z okazji Dnia Matki.


Przedostatnia na liście

– Czasem się czuję jak najgorsza matka na świecie – powiedziała mi moja koleżanka, mama kilkumiesięcznego Igora. Pokiwałam głową ze zrozumieniem. Ja przecież czasem też. – Ale wiesz, co mi poprawia humor? Jak sobie pomyślę, że mama Denisa, która mieszka w moim bloku, daje dziecku danonki i wozi w foteliku z Biedronki. No i nazwała go Denis! Więc na liście złych matek jestem najwyżej przedostatnia. Ulga, nie?


Rodzicielstwo XXI wieku

Pod względem dostępu do informacji nasze czasy są absolutnie wyjątkowe. Na każdym kroku natykamy się na opinie ekspertów, czytamy o wynikach najnowszych badań, słyszymy dobre rady. Wszyscy wiedzą lepiej, jak mamy wychowywać nasze dzieci. Jak uniknąć płaskostopia, skoliozy, asymetrii, alergii, celiakii, astmy, dysplazji, autyzmu, SIDS, AZS i HWDP. Teorii jest tyle, że się nawzajem wykluczają, więc z któregoś punktu widzenia każda z nas jest złą matką. Nawet jeśli próbuje tego uniknąć.


Punkty za pieluchy

Niektóre z nas, jak mama Igora, zaczynają traktować macierzyństwo jak grę. Nadałaś rzadkie imię? Krzywdzisz dziecko, cofasz się o trzy pola. Ale po dziadku, więc może tylko o dwa. Puszczasz bajki? Minus dziesięć punktów. Chustujesz? Plus dwadzieścia. Pieluchy z Biedronki? Minus pięć (za wielorazowe są plusy, a za NHN  dodatkowy bonus). BLW? Plus trzydzieści, ale jeśli podasz parówki, to każdorazowo modyfikator -10%. Wróciłaś do pracy? Wracasz na start. Ale masz dobrą nianię, więc pięćset punktów na plusie. Wozisz przodem? Minus sto! Ale fotelik markowy, nie z marketu, to może plus piętnaście…


Niczym się nie różnimy

Niezależnie od tego, gdzie się plasujesz na liście najgorszych matek, wszystkie jesteśmy takie same. Twoja mama i Ty, i nawet Twoja teściowa. I babcie. I prababcie. I Rosemary z filmu Polańskiego. I sąsiadka z naprzeciwka. I mama Brajanka i Dżesiki, którą spotykasz, jak idziesz na huśtawki. Te wszystkie matki z fanpage’a Beka z Mamuś. Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale to prawda. Jesteśmy ludźmi, nie ideałami.


Robisz, co możesz

Nadałaś swojemu dziecku najpiękniejsze w Twoim mniemaniu imię. Dajesz mu do jedzenia to, co uznajesz za właściwe. Kupujesz mu zabawki, które je uszczęśliwiają. Starasz się dbać o jego bezpieczeństwo, rozwój i dobry humor. Czasem rezygnujesz z siebie, żeby ono miało lepiej. A czasem nie masz na to siły i sadzasz je przed telewizorem, żeby uszczknąć dla siebie dwie minuty spokoju w toalecie. I to wszystko jest okej. Bo się starasz. I nie wierz w to, że od jednego razu „rozpuścisz”, „przyzwyczai się”, „nauczysz złych nawyków”.

Można powiedzieć, że rodzicielstwo jest w dużym stopniu sztuką popełniania błędów i wyciągania z tych błędów wniosków. Oczywiście jest też sztuką przyznawania się do tych błędów, mówienia: przepraszam, nie zrozumiałem, o co ci chodziło, za szybko zareagowałem, to było niepotrzebne.

– Agnieszka Stein

Jesteś najlepsza

Być może nikt Ci tego jeszcze nie powiedział. Być może od wszystkich słyszysz tylko rady i krytykę. Być może dlatego czujesz się wciąż niewystarczająco idealna, mimo że starasz się ze wszystkich sił. Być może rozglądasz się wokół i przygniata Cię poczucie winy, że zblendowałaś dzisiaj swojemu dziecku łososia z Lidla z ziemniakami z Biedronki, zamiast zrobić mu zgodne z BLW pulpeciki z ekologicznego dorsza z organicznymi batatami i koperkiem z własnego balkonu.


Cofnij się o kilka zdań i powtórz to sobie głośno: jestem najlepszą matką na świecie. Kilka razy, jeśli nie wierzysz.

I powiedz to swojej mamie. I przyjaciółkom.

I teściowej też!