Raz w Miesiącu. Przyjaźń w czasach popkultury

655 słów o życiu towarzyskim introwertyka.

Samotność w sieci

W serialach jest tak, że ludzie poznają się na studiach, a później jakoś utrzymują te relacje. A ja nie mam pojęcia, jak to robią! Za czasów szkolnych miałam dwie czy trzy przyjaciółki, z którymi regularnie się widywałam, ale wszystkie te znajomości się jakoś rozluźniały, kiedy następowała zmiana szkoły, przeprowadzka do innego miasta czy koniec studiów. Namiastkę życia towarzyskiego stanowił dla mnie przed długie lata internet. I chociaż bardzo lubię to medium, to jednak nic nie zastąpi realnego kontaktu z żywym człowiekiem.


Przepis na Bukę

Z reguły, kiedy przy pożegnaniu z kimś pada znamienne „jesteśmy w kontakcie!” lub „zgadamy się!”, prawie nigdy nie odzywam się pierwsza. Zamiast tego rozpamiętuję każde wypowiedziane słowo i zadręczam się myśleniem, że M. czy K. na pewno są na mnie obrażone, skoro przez tyle czasu do mnie nie pisały. (Kiedy się to opisze, brzmi jeszcze głupiej niż w rzeczywistości…) Jeśli druga strona cierpi na podobną przypadłość, to mamy niemal 100% pewności, że do następnego spotkania po prostu nie dojdzie. Idealny przepis na Bukę, która, jak wiadomo z książek o muminkach, nie miała przyjaciół.


Potrzeby introwertyka

Wszyscy potrzebujemy innych ludzi. Jedni bardziej, drudzy mniej. Jedni będą szczęśliwi, mogąc imprezować co tydzień w innym gronie, a drugim wystarczy wąski krąg znajomych, z którymi gadają co jakiś czas przy kawie. Nietrudno się domyślić, że zaliczam się do tego drugiego typu. A w dodatku uwielbiam rytuały. Te zwykłe, codzienne: czytanie książki przy porannej herbacie, długą kąpiel przy świecach co piątek, wizyty siostry w co drugą środę, weekendowe przytulasy w łóżku we trójkę. Dlatego z przyjemnością włączyłam spotkania z Nadine, Martą i Zosią do mojego miesięcznego kalendarza. To jest po prostu stały punkt programu. Zero niedomówień, podchodów, negocjacji i skamlenia o wolny termin, z przemożnym poczuciem, że jest się natrętem. Jasna sprawa, kawa na ławę: spotkanie raz w miesiącu.


Jesteśmy różne

Dwie z nas mają mężów. Dwie dzieci. Jedna jest w związku na odległość. Jedna w trakcie przeprowadzki. Dwie pracują w biurze, a dwie gdzie tylko chcą. Dwie mieszkają w mieście, a dwie nie. Jedna odświeża prawo jazdy, druga je planuje, dwie używają go na co dzień. Wszystkie ciemnowłose, ale każda ma inny styl. Jedna uwielbia ciasto czekoladowe, druga sernik, trzecia bezy, a czwarta szarlotkę. Brzmi jak opis obsady z serialu? Możliwe, ale to dalej my.


Spotykamy się od 2 lat.

Mniej więcej raz w miesiącu. Za każdym razem w innym krakowskim lokalu. Jemy razem to śniadanie, to znów lunch albo kolację. Zanim zaczniemy jeść, cykamy fotkę na Instagram. I gadamy. O wszystkim! O podłogach i porodach. O podróżach i rzęsach. O facetach, teściach, rajstopach i wystroju wnętrz. O minimalizmie i kupowaniu torebek. Czasem o pracy, a czasem o hobby. O zmianach w życiu, tych małych i tych dużych. O książkach, filmach i o dzieciach. O wielkich marzeniach, i o paznokciach też. Właściwie to nie wiem, kim dla siebie jesteśmy. Przyjaciółkami? Bliskimi koleżankami? Znajomymi? Póki jest dobrze, nie mam potrzeby tego definiować.


To nie magia

Zazwyczaj, kiedy mówię komuś o naszych spotkaniach, słyszę w odpowiedzi:

  • Ale to fajne! Też bym tak chciała!
  • Zazdroszczę wam, ja nie mam nikogo, z kim bym się mogła spotykać.
  • Jestem zbyt nieśmiała, żeby tak po prostu poznawać nowych ludzi…

Podzielę się z Wami banalną prawdą: nic się nie dzieje samo. „Raz w Miesiącu” też nie spadło nam z nieba. Ktoś musiał zaproponować tę pierwszą kawę. Też przeszłyśmy przez etap czucia się nie-do-końca-pewnie i mozolnego small talku nad miską muli i sufletem. Ale poznawanie ludzi jest jak sianie rzeżuchy: tuż przed tym, jak myślisz, że nic z tego nie wykiełkuje i wkurzona postanawiasz wystrzelić te watę z nasionkami w kosmos, pojawiają się pierwsze pędy. Po paru godzinach masz już malutkie listki, a w powietrzu unosi się ten zapach, który tak bardzo lubisz. Wtedy uświadamiasz sobie, że warto było cierpliwie podlewać te brązowe kuleczki.


Dajcie znać, jak Wam idzie z utrzymywaniem znajomości w dorosłym życiu. A może jesteście samotniczkami i dobrze Wam z tym?

By

Posted in

19 odpowiedzi

  1. Awatar Nadine
    Nadine

    Z tego naszego „raz w miesiącu” jestem potwornie dumna. 🙂 przysiegam, że teraz będę częściej obecna na spotkaniach, potrzebuję tego!

  2. Awatar Catalina
    Catalina

    To chyba o mnie, ja lubię rytuały i spotkania towarzyskie nie za często. Tak samo zresztą jak mój partner.

    1. Wiem, że jest nas więcej, fajnie, że to napisałaś! 🙂 Piona! 🙂

  3. Świetny pomysł 🙂

    1. To właściwie nie pomysł, samo wyszło 😉 A Ty masz takich znajomych, z którymi regularnie się widujesz?

      1. Hm, to dobre pytanie. W sumie mamy taką paczkę, z którą często się widujemy, ale nie wiem, czy można to nazwać „regularnymi spotkaniami” bo nie mamy żadnych… nawyków? Te spotkania są bardzo różne i w różnej częstotliwości 😉

        1. Ważne, że ludzie wciąż ci sami i że się dogadujecie 🙂

  4. Awatar Kasia | Na Walizkach
    Kasia | Na Walizkach

    Wow, świetny pomysł na tradycję 🙂
    Sama wolę mieć kilku dobrych znajomych, na których mogę polegać niż całą masę płytki znajomości. W dorosłym świecie, pełnym obowiązków chcę spędzać czas z ludźmi, przy których mogę się czuć swobodnie. Z którymi możemy jechać razem na dłuższy wyjazd, ale nie obrażą się też, kiedy będę potrzebować kilku godzin z książką.
    Z kilkoma kolegami z gimnazjum dalej mamy dobry kontakt (byliśmy też razem w liceum) i regularnie spotykamy się na piwo lub posiadówkę u kogoś w domu. Obecna paczka to koledzy ze studiów (dwaj to również ci ze szkoły ;)). Ale czasem mieszamy się ze znajomymi mojego męża, który dla odmiany paczkę ma z liceum (a z gimnazjum i studiów prawie nikogo).

    Jednak widać u mnie pewien schemat – kumpluję się i przyjaźnię z facetami. Co prawda każdy kolega ma dziewczynę/narzeczoną/żonę, ale w moim życiu jest tylko jedna bliska mi przedstawicielka płci żeńskiej – znamy się od zawsze. I to dosłownie, bo urodziła się 6 dni po mnie i przez 6 lat mieszkałyśmy drzwi w drzwi. Mimo, że później bywało, że spotykałyśmy się raz na pół roku to relacja przetrwała, Obecnie układa sobie życie z najlepszym przyjacielem… mojego męża (poznali się na naszym ślubie).

    1. Wow, ale historia z tą przyjaciółką! Jak z filmu 🙂 Ja niestety powyrastałam z przyjaźni z dzieciństwa, czasem się widujemy, ale to już nie to.

  5. Awatar Angelika Wons
    Angelika Wons

    Ja również raz w miesiącu spotykam się w babskim gronie, z koleżankami ze studiów 🙂 Mija 3 lata od ich zakończenia.

    1. Zazdroszczę, mnie się nie udało na studiach nawiązać żadnych bliższych relacji. Ale to świetna sprawa, mieć grono takich przyjaciółek! 🙂

  6. Też mam kilka takich znajomości, które z konieczności opierają się na spotkaniach co parę miesięcy. Ale internet i telefony bardzo pomagają. Dawniej ludzie miewali kontakt z rodziną tylko listowny i jakoś im się udawało, mimo że odpowiedź mieli po kilku tygodniach 🙂

  7. Uwielbiam ten wpis, będę do niego wracać! 🙂 Super to wszystko opisałaś <3

    1. Oby! Dziękuję 🙂 :*

  8. Awatar Aleksandra Falkowska
    Aleksandra Falkowska

    Relacje z ludźmi to najlepsza inwestycja! 😀
    Bardzo mocno poczułam to, gdy w szpitalu kilka lat temu obudziłam się z narkozy na sali pooperacyjnej, półprzytomnie wzięłam do ręki komórę, a tam…. pełno smsów podtrzymujących na duchu, ściskających kciuki i czekających na znak życia. I potem, gdy już przenieśli mnie do innej sali i jedna przyjaciółka wpadła pomóc mi z myciem głowy, druga przyniosła kolorowe czasopisma, trzecia „wyprowadziła’ mnie na spacer po korytarzu… Wtedy pomyślałam – kurczę, żadna nawet najlepsza kolekcja płyt, książek, czy znaczków by tego dla mnie nie zrobiła. 😉
    A co do spotkań w babskim gronie – mam kilka takich kółek i bardzo sobie te spotkania cenię. Np. koleżanki z roku, z którym spotykamy się średnio co 2 – 3 miesiące w sześć babek. W czasie studiów nie wpadłabym na to, że akurat z tymi osobami przyjaźń przetrwa tyle lat! 🙂

    1. Piękne <3 To prawda, relacje to ważna rzecz 🙂

  9. Awatar Zosia Momot
    Zosia Momot

    Small talk nad miską muli 😉 Pamiętam te mule 😀

    1. A to było tak dawno 😀

Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

1 × pięć =