Nieważne, czy lubisz dostawać kwiaty, czy bojkotujesz komunistyczne święto. To, moja droga, naprawdę się nie liczy.

Bez znaczenia, jak spędzasz dzisiejszy dzień.

Nieważne, czy idziesz dziś na manifę, czy gotujesz mężowi obiad. Nieważne nawet, czy masz męża. Ani czy umiesz gotować, a może wcale nie lubisz i wolisz zamówić pizzę na telefon albo jeść mandarynki na obiad.


Nieważne, czy masz dzieci, a jeśli masz, to czy nazwałaś je Brajan i Dżesika, czy może Stefan i Helena. Nieważne, jakie masz wykształcenie i czy pracujesz w zawodzie, czy na kasie w Biedronce. Nawet jeśli uznajesz, że szlachta nie pracuje, to też nieważne. Nieważne, ile zarabiasz (i dlaczego za mało).


Nieważne, na co wydajesz najwięcej pieniędzy.

Czy to są markowe torebki i błyszczyki, kryminały i abonament na Netflixa, karma dla kota i weterynarz, pampersy i mokre chusteczki, specjalistyczne lekarstwa, a może sushi na telefon albo manicure hybrydowy. Nieważne, ile odkładasz i czy masz do spłaty kredyt we frankach albo innej walucie. Nieważne, czy mieszkasz we wnętrzu made by IKEA, czy ze starą meblościanką i dywanem po babci, a może designerską kanapą z palet i krzesłami Wishbone.


Czy jesteś matką, czy nie.

Czy masz tyle dzieci, ile byś chciała. Czym Cię karmili w niemowlęctwie i jak długo. Czy jesteś za szczepieniami, wyjściem z Unii, ekożywnością, zakazem aborcji, obniżeniem podatków. Czy nosisz długie włosy „jak prawdziwa kobieta” i regularnie depilujesz łydki, czy może uznajesz, że kobiecość to coś więcej niż garść kłaków na głowie i brak kłaków na nogach.


Nieważne, co jesz na śniadanie.

Płatki, szampan? Bezglutenową granolę z ekspandowanym amarantusem na syropie z agawy? Kanapkę ze serem? Wegańską ekosałatkę z jarmużem? A może parówki z Biedronki, popijane kawą z Maka? Nieważne też, czy, co i ile ćwiczysz, nawet jeśli Twoją jedyną aktywnością fizyczną jest podbieganie do autobusu.


Czy lubisz, jak mężczyzna otwiera przed Tobą drzwi.

Czy czujesz się feministką. Czy czujesz się dyskryminowana. Czy popierasz #metoo, czy uważasz to za wymysł. Czy dajesz się całować w rękę. Czy umiesz wnieść lodówkę na czwarte piętro. Czy chodzisz do kościoła, do którego i jak często. Do jakiego boga się modlisz. A może wcale.


Że wolisz psy od kotów, herbatę od kawy, szpilki od balerinek, spodnie od spódnic, samochód od roweru, mieszkanie od domu, góry od morza. A może odwrotnie? Nieważne.


Nie tocz wojen o to, która racja jest twojsza.
B
ądź dumna z tego, że jesteś kobietą.

I celebruj to. Zacznij od dzisiaj.