O moim życiu zero waste w praktyce.

Ulubiona herbata: foliowa otoczka, kartonowe pudełko, po 25 papierowych kopert, torebek i metek na nitce. Krem z ekosklepu: kartonik, papierowa wkładka, słoiczek, etykieta i banderola. Ciasto na wagę: kartonik, folia, całość owinięta papierem. Jak wiele z tych śmieci jest niepotrzebne?

4 lata temu, jeszcze na poprzednim blogu, pisałam o moich sposobach na zmniejszenie produkcji śmieci. Ostatnio trafiłam na podobny post u Joulenki (przy okazji, świetny blog, polecam, jeśli nie znacie). Dziś odświeżam temat, żeby pokazać Wam, co robimy w rodzinie 2+1, żeby wyrzucać mniej.

Pół litra na dwoje

Jedna z przywódczyń ruchu zero waste, 25-letnia Kathryn Kellogg, w ciągu roku wyprodukowała 250 ml śmieci. Resztę odpadków skompostowała lub poddała recyklingowi. Śmiecić musimy wszyscy, ale niektórzy z nas robią to mądrzej niż inni. Przez cały miniony miesiąc starałam się wprowadzać w życie trzy proste zasady, które zmniejszyły moją produkcję śmieci.

Ok. 46% naszych śmieci stanowią odpady organiczne.
Kolejne 27% to papier i plastik.
Szkło i metal to łącznie kolejne 10%.

Źródło: The Atlantic

Zasada pierwsza: rozsądne zakupy

Jestem zwyczajnym człowiekiem, który mieszka w bloku. Nie hoduję kur na balkonie ani sałaty w wannie. 95% rzeczy, których potrzebuję na co dzień, muszę kupić w sklepie. I właśnie tam zaczynają się moje wybory.

  • nie kupuję rzeczy niepotrzebnych (np. piję przefiltrowaną kranówkę zamiast wody w butelkach; unikam jedzenia i napojów na wynos czy z dostawą),
  • co mogę, kupuję niepaczkowane, na wagę (ser żółty, wędliny, mięso, owoce i warzywa),
  • jeśli nie muszę, nie biorę foliowej siatki (chleb, fistaszki czy brudne z ziemi buraki jej wymagają, ale pomidory już nie),
  • wybieram jak największe opakowania rzeczy, które na pewno zużyję,
  • wybieram jak najprostsze opakowania (ryż czy kasza w torebkach to zło, to samo markizy pakowane w folię po 4 sztuki, to wszystko w plastikowej wytłoczce i kartoniku; herbata sypana jest lepsza niż ekspresowa),
  • wybieram opakowania dające się przetworzyć (szkło, metal, tworzywa sztuczne: PET, HDPE, LDPE, PP),
  • unikam PVC i polistyrenu, czyli styropianu (oznaczenie PS-6 na opakowaniu),
  • gazety czytam w wersji elektronicznej,
  • do sklepu idę z własną, bawełnianą torbą; jeśli jej zapomnę, płacę za papierową albo biorę kartonowe pudełko.

W Unii Europejskiej najwięcej śmieci produkują Duńczycy: 789 kg rocznie na jednego mieszkańca. Sporo wychodzi też Cypryjczykom, Luksemburczykom, Maltańczykom… i Niemcom: ponad 600 kg rocznie. Przeciętny Polak produkuje prawie 350 kg odpadów na rok.

Źródło: Eurostat, 2015

Zasada druga: ponowne wykorzystanie

Na kompost w bloku nie mam szans, ale ponownie wykorzystuję:

  • słoiki – po dżemie, majonezie, kawie itd. – trzymam w nich przyprawy, herbatę, mąkę i inne sypkie produkty, czasem własne przetwory,
  • foliowe siatki – przywożą nam w nich zakupy zamawiane online; używamy ich zamiast worków na śmieci (od dobrych 6 lat nie kupujemy worków!),
  • plastikowe butelki – rzadko są, ale jak już są, to robię z nich grzechotki dla dziecka,
  • opakowania na kosmetyki – trzymam w nich olej kokosowy do celów kosmetycznych, domowy peeling, rozrabiam maseczkę z kurkumy itd.,
  • gazety – przydają się do wielu celów, na przykład wykładam nimi podłogę, kiedy przesadzam kwiaty,
  • stare ubrania i tekstylia – większymi kawałkami materiału przykrywamy np. rowery w piwnicy, żeby się nie kurzyły, mniejsze zużywamy do czyszczenia różnych rzeczy i dopiero potem wyrzucamy,
  • wstążki, sznurki – do pakowania prezentów,
  • pudełka kartonowe – te ze sklepu obuwniczego leżą w piwnicy i służą do przechowywania naszych butów poza sezonem; w pozostałych trzymamy najróżniejsze rzeczy, począwszy od barwników spożywczych, skończywszy na foremkach do pierników czy nieużywanych (jeszcze/już) dziecięcych zabawkach i ubrankach.

W Polsce jedynie 18% śmieci trafia do ponownego przetworzenia. Dla porównania, w Belgii czy w Niemczech jest to niemal 40%.

ŹRÓDŁO: EUROSTAT, 2012

Zasada trzecia: mądre wyrzucanie

Są rzeczy, których trudno jest użyć ponownie. Mówię o takich przedmiotach jak pampersy, płatki kosmetyczne, podpaski i tampony, plastry, ręczniki i serwetki papierowe, folia aluminiowa czy plastikowa, kubki, słomki do napojów, myjki do naczyń, żarówki, baterie, golarki… Co z nimi zrobić?

  1. Poszukać wielorazowego zamiennika – są wielorazowe pieluchy, podpaski, kubeczki menstruacyjne, serwetki płócienne; zamiast owijać żywność w folię, można pakować ją do pudełek… i tak dalej.
  2. Przestać używać wcale lub używać jak najmniej – robimy tak z ręcznikami papierowymi czy mokrymi chusteczkami.
  3. Używać jak najdłużej, po kilka razy – nigdy nie wyrzuciłam golarki po jednym użyciu, zawsze ją myję, dezynfekuję i używam, póki się nie stępi.
  4. Wyrzucić odpowiedzialnie, do odpowiedniego pojemnika – żarówki, baterie, stare ubrania, okulary, książki, elektronika, meble… każda z tych rzeczy może zostać wyrzucona mądrze albo głupio.

Nasze 2,5-osobowe gospodarstwo plasuje się trochę poniżej średniej. Produkujemy około 1 kg śmieci na dobę (licząc tzw. odpady komunalne; nie biorę pod uwagę pojemnika na odpady przeznaczone do recyklingu; uparcie segreguję, bo wiem, że to ma sens!).

Do słoika się nie zmieści, ale już do kartonu po mleku tak…


A Wy, jak często wynosicie śmieci?
Segregujecie? A może kompostujecie?