Ten wpis nie będzie recenzją, jednak zawiera niewielką dawkę spoilerów.

Seans filmu Tully był prezentem na Dzień Matki. Ode mnie dla siebie, choć oczywiście swój udział miał także On, bo został w domu z dzieckiem, żebym mogła spędzić dwie godziny w wyłożonej pluszem (czerwonym jak serce) sali Kina Pod Baranami. Samotne dwie godziny, bo dla mnie każde wyjście bez doczepki w postaci małego człowieka i jego klamotów jest trochę jak spacer bez smyczy dla psa. Biegam z wywieszonym językiem i cieszę się każdą chwilą.


Komediodramat o życiu

„Całkiem fajna komedia” – powiedziała po seansie dziewczyna siedząca za mną. „Tylko ten początek jakiś dziwny. Jak horror.” Bo nie, „Tully” to nie komedia. Są tam zabawne momenty, jednak większość jest boleśnie prawdziwa. Oglądając niezwykle sugestywny montaż koszmarnie monotonnej i męczącej obsługi noworodka (wstań, przewiń, nakarm, uśpij, odłóż, zaśnij, powtórz), poczułam, jak łzy płyną mi po twarzy. Bo ja to przetrwałam. Jakoś. A bohaterka nie miała tyle szczęścia, za to musiała dodatkowo ogarniać dwójkę starszych dzieci.


Jesteś łodzią czy wielorybem?

Powyższe pytanie pada po stwierdzeniu, że dziecko mocno przysysa się do piersi. „Jak wąsonóg” – komentuje Marlo. Wąsonogi to stworzenia, które znaleźć można na powierzchni ciała wielorybów, ale też na kadłubach statków, łodzi i tak dalej. O ile wielorybom nie czynią krzywdy, to przyczyniają się do niszczenia sprzętu pływającego. Stwierdzenie, że od naszego nastawienia zależy to, jak postrzegamy daną sprawę, nie jest niczym odkrywczym. To stara jak świat prawda, że nie ktoś nas wkurza, tylko my się wkurzamy. Pisałam te słowa, kiedy mój osobisty wąsonóg ćwiczył właśnie asany swojej laktojogi. Trudno zachować zen.


Człowiek jest niezastąpiony

Wiele mówi się o tym, że rodzice, szczególnie matki, mają teraz łatwiej. Jednorazowe pieluchy, mokre chusteczki, gotowe jedzenie, kołyski, bujaczki, projektory, usypiacze, maty edukacyjne, a to wszystko do kupienia od ręki w pierwszym lepszym sklepie. Mamy elektroniczne nianie, aplikacje na telefon z biciem serca i roboty do nauki raczkowania. Ale wciąż potrzebujemy żywego człowieka, który wstanie w nocy i przewinie to dziecko. Dwa razy. Pięć. Piętnaście.


Zajęcia z pierwszej pomocy

Miałam takie coś w liceum na lekcjach z przysposobienia obronnego. Sztuczne oddychanie, zakładanie opatrunków, wkładanie mokrego chleba do maski gazowej. Absolutne podstawy. Dziwne, że nie uczymy się – ani naszych dzieci – tego, jak prosić o pomoc, kiedy już nie wyrabiamy. Lub tego, jak dostrzec, że ktoś inny tej pomocy potrzebuje. Paradoksalnie, o Marlo najlepiej troszczy się jej brat, który wielokrotnie zostaje nazwany „dupkiem”. Robi to jak umie. Ale lepiej tak niż wcale. Ostatnio Kasia z Worqshop pisała o tym, jak ważne  dla mam małych dzieci są spotkania z innymi ludźmi, także tymi bezdzietnymi. Miałam ochotę krzyknąć TAK! Szczególnie kiedy ta mama jest introwertykiem (jak niżej podpisana).


Świadectwo z paskiem

Miałaś? Bo ja tak. Przez całe 8 lat podstawówki, z wyjątkiem jednego roku. Dobre oceny od góry do dołu, bez względu na to, co lubisz i czemu chcesz poświęcać czas. Ślęczenie po nocach, żeby poprawić kartkówkę z fizyki czy sprawdzian z niemieckiego. I nikt mi nigdy nie powiedział: hej, to nie jest ważne. Po co to robisz? Za parę lat nie będzie miało znaczenia, czy w szóstej klasie miałaś „dobry”, a nie „bardzo dobry” z biologii, za którą i tak nigdy nie przepadałaś. W rodzicielstwie nie ma świadectw ani celujących. Za to każdy dzień jest jak zadanie z gwiazdką. Rozwiązujesz je jak umiesz. I jak masz siłę.


Bez snu nie da się żyć

Kiedyś włożyłam telefon do lodówki, a butelkę z keczupem wzięłam do pokoju i zorientowałam się dopiero wtedy, kiedy chciałam włączyć serial na keczupie… Taka niewyspana jestem, rzycie madki, heheszki. Tymczasem, jak udowodniono w licznych badaniach naukowych, niedostateczna ilość snu, szczególnie długotrwała: pogarsza pamięć, obniża odporność, zwiększa apetyt (szczególnie na junk food), spowalnia reakcje (podobno porównywalnie do alkoholu), morduje libido, zmniejsza zdolności językowe i utrudnia efektywne wyrażanie myśli, przyczynia się do rozwoju cukrzycy, nowotworów, chorób autoimmunologicznych i problemów z układem trawiennym, wywołuje bóle głowy, migreny, bezdech, problemy ze wzrokiem, halucynacje.


Jak bardzo byłam niewyspana, uświadomiłam sobie wczoraj, kiedy po raz pierwszy od ponad 2 lat przespałam całą noc bez pobudek. Już zapomniałam, jakie to uczucie. Już zapomniałam, jakim człowiekiem byłam przed tym.

Chroniczne niewyspanie ma destrukcyjny wpływ na nasze samopoczucie, zdolności poznawcze, pamięć. Robi z nas zombie. Wysoka cena za przedłużanie gatunku.

Robisz to dobrze

Nawet jeśli czasem myślisz o kneblu, zatyczkach do uszu albo bilecie w jedną stronę do Timbuktu. Rodzice dzielą się na tych, którzy miewają takie myśli i na tych, którzy nie mówią tego głośno. Słuchanie dziecięcego płaczu podnosi ciśnienie i poziom kortyzolu, który jest hormonem stresu. Dołóż do tego niedosypianie i masz człowieka, któremu po prostu brakuje sił i zasobów na to, żeby brać się za bary z problemami codzienności. Więcej o zasobach pisała Basia w swoim wpisie na temat tego samego filmu. Przeczytajcie TU.


Siedzę w pociągu

To dla mnie idealny moment na to, żeby napisać ten tekst. Wracam dziś do domu po prawie 3 dniach nieobecności. Takie wyjazdy powinny być przepisywane na receptę każdemu rodzicowi małego dziecka, który czuje się przytłoczony i wykończony. Po długim czasie widziałam się wreszcie z moją Tully i to było bardzo owocne spotkanie. Bo Tully  to tylko z pozoru film o nocnej niani, a tak naprawdę – o wpasowaniu rodzicielstwa (nie tylko macierzyństwa) we współczesną codzienność. O byciu maszynką do obsługi niemowlaka, kucharzem, sprzątaczką, trenerem personalnym, i niegubieniu przy tym samej siebie. O tym, że wchodzenie w nowe życiowe role to nieunikniona część dorastania. O dbaniu o siebie jak o roślinę doniczkową.


Oraz o tym, że kiedy jesteśmy zmęczone, to baby blues, zagubienie, presja i brak wsparcia ze strony najbliższych mogą nas doprowadzić na skraj obłędu.

Oby tylko w przenośni.