Koniec grudnia to dla wielu symboliczna klamra i okazja do podsumowania ostatnich 366 dni (rok przestępny!). Ale w byciu tu i teraz chodzi o coś innego. O impresje i momenty. W grudniu tyle się działo.
SŁUCHAM
czegóżby innego, jak nie kolęd, pastorałek i piosenek świątecznych? Od lat szczególnie lubię płytę Zbigniewa Preisnera „Moje kolędy na koniec wieku”. W tym roku śpiewałam Ono, że nadzieja znów wstąpi w nas i że całą noc padał śnieg. Było magicznie.
CZYTAM
cóżby innego, jak nie „Noelkę” Małgorzaty Musierowicz. Od lat sięgam po nią przed świętami. Trochę z sentymentu, a trochę z braku alternatyw. Macie ulubione lektury ze świętami w tle?
OGLĄDAM
Miałam mocno zajęty grudzień, przez co zwyczajnie brakowało mi czasu i siły na seriale. Za to byłam z siostrą i jej narzeczonym w kinie na „Fantastycznych zwierzętach i jak je znaleźć”.
GOTUJĘ
różne dziwne rzeczy, które można podać niemowlakowi. Ono je z nami prawie każdy posiłek. Czasem trudno mi pogodzić zasady żywienia małych dzieci z potrzebami Jego-alergika oraz własnym gustem żywieniowym, ale wtedy zawsze mogę po prostu zamówić pizzę (yay!).
CHCIAŁABYM
wybrać się jeszcze kiedyś na warsztaty do kwiaciarni Lila Kocha Róż. Tworzenie własnego wieńca adwentowego było bardzo przyjemne, zapomniałam już, jak lubię takie prace.
PLANUJĘ
nowy rok, o czym niedługo Wam napiszę.
PRACUJĘ NAD
moim kalendarzem. Przez to, że grudzień miałam zabiegany, nie było za bardzo czasu, żeby poczuć świąteczną atmosferę i cieszyć się przygotowaniami do naszych pierwszych świąt we trójkę. Teraz robię wszystko, żeby trochę wyhamować.
CZUJĘ
przypływ energii. Udało mi się trochę wypocząć przez święta (sporo spałam!), więc powoli odkopuję się z różnych zaległości, które zafundował mi zalatany grudzień.
CIESZY MNIE
każdy odcinek serialu „Było sobie Ono”, pełen zaskakujących zwrotów akcji. To jednocześnie jedyny sitcom, jaki mi się podoba, bo zwykle drażni mnie śmiech publiczności w tle, ale teraz publicznością jestem ja.
JESTEM WDZIĘCZNA
za zdrowie. Końcówkę roku mieliśmy pod tym względem niezbyt przyjemną. Tym bardziej doceniam, że na co dzień wszyscy troje jesteśmy zdrowi i sprawni. I niech tak zostanie jak najdłużej.
Reply