Czy rzadkie imię to krzywda dla dziecka? Historie prawdziwe

Jedni mówią, że rzadkie imię to problem i krzywda.
A ja twierdzę, za Jadwigą Łuszczewską, że piękne imię to gwiazda zawieszona na skroni.

Nadanie imienia to pierwszy prezent, jaki dajesz swojemu dziecku. Jeden z najważniejszych, bo na całe życie. Nie wierzę w teorie, że imię wpływa na charakter, ale faktem jest, że to część naszej tożsamości.

Z imionami jest jak z ubraniami: można wybrać małą czarną o klasycznym, ponadczasowym kroju; ciuch super trendy, który w danym sezonie noszą wszyscy i który szybko wyjdzie z mody; coś oryginalnego, uszytego w niewielkiej liczbie egzemplarzy.

Znam trochę dziewczyn, które noszą mało popularne imiona – czyli takie, które znajdują się poza pierwszą pięćdziesiątką w rankingu imion dla całej populacji Polski. Poprosiłam kilka z nich, żeby opowiedziały mi, czy fajnie jest mieć rzadkie imię. (Liczby w nawiasach to pozycja danego imienia w rankingu nadań dla rocznika autorki wypowiedzi).


Blanka (127)

Rzeczywiście, często ludzie nie mogą uwierzyć, że tak mam na imię i przerabiają je po swojemu: a to na Dankę, a to na… Blandynę! Dużo osób nie wie, jak napisać Blanka ze słuchu. Na stronie mojego instytutu wciąż widnieję jako Beata. Nie mam dzieci, ale na pewno nadałabym im rzadkie imiona. To wyróżnia w życiu, jestem jedyna w swoim rodzaju.


Andrea (>300)

Jak byłam w przedszkolu, to chciałam mieć na imię jak bohaterka mojej ulubionej bajki, ale trwało to bardzo krótko. Teraz za nic nie zamieniłabym się z kimś z pospolitym imieniem, bo to gwarantuje głupią ksywkę, na którą najczęściej nie ma się wpływu.

Większość ludzi traktuje moje imię jako łamacza lodów i zawsze o nie pytają. To nieco męczące, ale lepsze niż rozmowa o pogodzie. W życiu dorosłym nie miałam z nikim żadnych problemów, poza momentami, kiedy ktoś zaadresuje mi pocztę, tłumacząc moje imię na polski w jego męskiej wersji.

Moja matka ma na imię Marzanna. Nie Marzena, tylko Marzanna. Pewnie dlatego nie miała rozterek typowych dla rodziców z „normalnymi” imionami. Myślę, że ludzie z normatywnymi imionami strasznie panikują i wyobrażają sobie niesamowite rzeczy. Tak naprawdę wszystko jest kwestią osoby, a nie imienia które nosi.


Linda (132)

Moje imię to był zawsze fajny wyróżnik, bo nigdy nie lubiłam się wtapiać w krajobraz. Ale tylko w Polsce jest rzadkie i tylko tu mam z nim problemy. Wiecznie mnie przerabiają na Kingę, Lidię itd. albo pytają, czy moje imię to nazwisko. Przezwisko „Boguś” też już nieraz słyszałam. Cała reszta świata za to rejestruje słowo Linda bez szwanku. To duże ułatwienie, jeśli się mieszka za granicą. Marzenom czy Katarzynom, które emigrowały, głęboko współczuję.


Gabriela (58)

Blog Gabi: KLIK.

Kiedyś nie znosiłam mojego imienia, zwłaszcza w jego najbardziej oficjalnej formie. Czasami, mimo że coraz bardziej popularne, wciąż ktoś zapisuje je nawet przez y („Gabryela”), co powoduje, że czuję się, jakbym miała już ze 100 lat. W ogóle brzmi strasznie poważnie i urzędowo.

W miarę upływu czasu polubiłam swoje imię, nie chciałabym być już setną Kasią czy Anią w klasie – kiedy przedstawiam się komuś pełnym imieniem i nazwiskiem, to wszyscy wiedzą o kogo chodzi, jest to bardzo przydatne w pracy i towarzysko, PR-owo. Uważam, że to całkiem niezły kapitał, jeśli chodzi o poznawanie nowych ludzi i bycie rozpoznawalnym.


Diana (73)

Podoba mi się to, że moje imię nie jest zbyt popularne. Dzięki temu nie potrzebuję pseudonimu. Po raz pierwszy swoją imienniczkę poznałam tuż przed trzydziestką! Bardzo dziwne wrażenie, na szczęście od razu się polubiłyśmy. Plusem jest też to, że jest to imię „międzynarodowe” – w innych językach najczęściej pisze się je tak samo.

Nie potrafię na razie odpowiedzieć na pytanie, czy nazwałbym rzadkim imieniem swoje dziecko. Na pewno chciałabym, żeby nie było to imię z pierwszej dwójki najpopularniejszych w danym momencie, poza tym ważniejsze chyba jest dla mnie to, żeby mi się podobało.


Honorata (80)

Szczególnie w pokoleniu naszych rodziców zdarza się, że ktoś po raz setny pyta: „a gdzie masz Gustlika?” albo komentuje, że „rodzice zapewne są miłośnikami Czterech Pancernych”. Na szczęście postać serialowej Honoraty budzi raczej sympatię, co przekłada się na wstępne dobre wrażenie.

Córkę nazwaliśmy Jadwiga (na wspomnienie ukochanej babci i po charakternej królowej Jadwidze Andegaweńskiej, która de facto była królem), a syna – Roch, bo słowo ma fajną etymologię („skała”, „niezłomny”) a jednocześnie nie budzi raczej negatywnych skojarzeń. Podejrzewam jednak, że młodego czekają zmagania z pytaniami o „Potop” albo komiksy Janusza Christy, no ale w końcu będzie niczym skała, więc przyjmie to na klatę. A poza tym Roch to wielki i silny chłop, każdy to wie!


Olga Tatiana (45)

Moje imię może nie jest najrzadszym z imion, ale z pewnością jest specyficzne. Dość regularnie jestem pytana o rosyjskie korzenie (zwłaszcza gdy podam swoje drugie imię, Tatiana), których nie posiadam – choć częściowo pod wpływem imienia nauczyłam się przepięknego języka rosyjskiego.

Ale, co ważniejsze, da się tym imieniem świetnie manipulować – rodzina i przyjaciele mówią na mnie Ola, co jest fajnym, miękkim (choć niekoniecznie lubianym przez wszystkie Olgi) zdrobnieniem. W pracy zaś jestem Olgą Tatianą – profesjonalną panią nauczyciel, dyrektor; artystką.


Wiktoria (106)

Uważam, że fajnie jest mieć imię, które wyróżnia. Teraz Wiktorii jest całe mnóstwo i nieraz zdarzyło mi się obracać się w markecie lub parku na dźwięk „mojego” imienia, ale w przedszkolu czy w szkole podstawowej nie było tak ono powszechne.

Mniej popularne imię daje zawsze możliwość zagadania. Chociaż zdarzały mi się momenty, kiedy wyjątkowe imię nie było mi na rękę. W szkole czy na studiach, gdy prowadzący przeglądał listę obecności z myślą „kogo by tu zapytać?” i omijał wzrokiem wszystkie Kasie, Basie i Asie, to prawie zawsze zatrzymywał się na Wiktorii… Mimo tych sytuacji nigdy nie zamieniłabym się na inne imię.

Nie mam dzieci, ale jeśli będę je miała na pewno nadam mu jakimś mniej popularne imię, bo to +10 do wyjątkowości.


Michalina (60)

Co do mojego imienia: szczerze je uwielbiam i zawsze tak było. Nigdy nie czułam się z nim nieswojo, przeciwnie, miałam wrażenie, że mnie w fajny sposób wyróżnia.

Całe dzieciństwo byłam Misią, na studiach najczęściej mówiono na mnie Miśka, a ostatnio w pracy zawodowej chętniej przedstawiam się jako Michalina, więc trochę mam wrażenie, że mam kilka imion.


Judyta (88)

Zawsze w klasie miałam kilka osób o tym samym imieniu i cieszyłam się, że ja jestem jedyna. Pamiętam jaki szok przeżyłam, kiedy w końcu poznałam kogoś o tym samym imieniu – nawet było mi smutno! Teraz, szczególnie po sukcesie ,,Nigdy w życiu”, poznaję coraz więcej osób, które mają takie imię i się do tego przyzwyczaiłam.

Jednak (na szczęście) to wciąż rzadkie imię – pracuję teraz każdego tygodnia z miliardem różnych dzieci i do tej pory spotkałam tylko jedną małą Judytkę. Nie zamieniłabym go na żadne inne, mimo że nie cierpię, kiedy notorycznie jestem nazywana Justyną, Jowitą czy Julitą.


Sylwana (> 300)

Jestem szczęśliwą posiadaczką jednego z najrzadszych imion w Polsce. Moi rodzice przeszli długą drogę, by móc mi je nadać (m.in. dostarczyć do USC opinię profesora UJ). W życiu nie zmieniłabym imienia na żadne inne, mimo że mam z nim masę problemów. Notorycznie jestem przeinaczana na Sylwię ( chociaż zdarzało się już Swietłana, Sawanna, Sziwana…) Nawet jak już ktoś przyjmie to do wiadomości, i tak słyszę: „Czyli to taka Sylwia, tak mogę do Ciebie mówić.?”.

Kilka lat temu dowiedziałam się też, że w popularnej grze jest postać o takim imieniu, i, że jednak mam kiedyś imieniny (chociaż całe życie byłam przekonana, że jednak nie widnieję w żadnym kalendarzu). Naprawdę, bardzo lubię swoje imię i bardzo lubię zakłopotane miny osób którym się przedstawiam. Syna również uszczęśliwiłam raczej rzadko nadawanym imieniem, chociaż nie tak ekstremalnym jak moje.


Olga (45)

Nie uważam aby imię 'Olga’ było jakieś bardzo rzadkie, ale jednak nie jest nas aż tak dużo. Cenię sobie swoje imię, dobrze brzmi i rzeczywiście, jakoś mnie wyróżnia od innych. Nigdy nie byłam w klasie ani na roku z żadną Olgą, zawsze byłam jedyna. Co jest fajne, bo sprawia, ze mocniej się identyfikujesz z imieniem. Teraz trochę mi przeszło, ale długi czas lubiłam posługiwać się dwoma imionami: Olga Zuzanna. Uważam za majstersztyk to, że dzięki rodzicom mam dwa imiona, które tak pięknie się łączą i brzmią razem. Nadal jest to dla mnie istotne, ale aż tak już tego nie podkreślam. Ale uważam, że jak dwa imiona ze sobą współgrają, to brzmi to jak muzyka.

To imię ma charakter i swoją moc. Zawsze miałam wrażenie, że Olgi to twardziele i wiele razy, jak było mi gorzej, mówiłam sobie: ale jesteś Olgą, dasz radę. Olga to dla mnie fighter i nie zmieniłabym tego imienia na żadne inne.

Gdybym miała wybrać imię dla dziecka, to ważne byłoby dla mnie, żeby miało „to coś” w brzmieniu, co w jakiś sposób będzie wsparciem także w trudniejszych chwilach. Bardzo prawdopodobne, że ten efemeryczny charakter imienia, o którym tyle piszę, jest związany z tym, że opisywane imiona rzeczywiście są rzadsze i takie „nie wyświechtane”. Że jeszcze zachowują w sobie moc i znaczenie. Jak coś jest bardziej „pospolite” to zaczynasz tracisz możliwosć „wyciągnięcia” pewnych stałych do charakterystyki. Bo jest za dużo zmiennych.


Olga, czyli ja (48)

W roku, w którym się urodziłam, 139 innych mam ze Śląska nadało swoim córkom to imię. To nie tak dużo, zważywszy na to, że i w podstawówce, i w liceum byłam zawsze jedyną Olgą w klasie.

W dzieciństwie traktowałam rzadkość mojego imienia jak negatywny wyróżnik. Zmieniłam zdanie, kiedy jako nastolatka uświadomiłam sobie, że wyróżnianie się to zaleta! Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się, żeby ktoś gorączkowo szukał w pamięci, jak mam na imię. Teraz za nic w świecie nie zamieniłabym się z żadną Anią, Kasią ani Agnieszką (pierwsza trójka rankingu w moim roczniku). Imię Olga ma w sobie niesamowitą siłę i fajną energię.


Mam lekkiego imienniczego fioła, dlatego chętnie poczytam ciąg dalszy w komentarzach. Powiedzcie mi, czy lubicie swoje imiona, jak Wam się je nosi i czy wolałybyście być nazwane mniej lub bardziej popularnym imieniem.


A imię ze zdjęcia to jedno z moich ulubionych.
Długo było pewniakiem dla mojej córki,
jeszcze zanim Ono było w planach.

By

Posted in

60 odpowiedzi

  1. Pierwsze imię mam popularne (Marta), drugie za to rzadkie. Oba po babciach i oba lubię, choć w dzieciństwie mi się nie podobały. Kiedyś do mojej mamy przyszła pacjentka nosząca moje drugie imię i była wręcz zdziwiona, że mama nie reaguje na nie najmniejszym zaskoczeniem. 🙂
    Mój brat za to ma imię w jego roczniku rzadkie, za to tak popularne w starszym pokoleniu, że aż związane z pewnym stereotypem, a mianowicie Janusz. Nie stanowi to dla niego problemu, wręcz przeciwnie, cieszy się, że wszyscy łatwo zapamiętują.

    1. Marta jest bardzo w moim guście: prosta pisownia, dość międzynarodowe brzmienie, brak polskich znaków. W dodatku jest „poręczne”, tzn. można używać pełnej formy bez przeszkód (np. Maria już nie jest tak wygodna).

      W sumie lepszy Janusz niż Wacek… 😉

      1. W sumie mój brat mógłby przedstawiać się „Jasiek” jak w dzieciństwie i nikt nawet nie podejrzewałby go o Janusza, ale od jakiegoś czasu preferuje pełną formę.

        1. Dużo jest pięknych imion „zepsutych” przez stereotypy. Szekspir się w grobie przewraca za każdym razem, jak jego Jessicę kojarzą z patologią…

        2. Szkoda, że internetowa brać tak szufladkuje niektóre, nierzadko piękne, imiona.
          Szekspir przewraca się w grobie przez Dżesikę 😉

  2. Ja to chyba za wiele nie wniosę do dyskusji – jestem już trzecią Olgą z kolei w Twoim zestawieniu. Może to wcale nie jest takie rzadkie imię? 😉 Jakie by nie było, uwielbiam je :). I nigdy nie miałam z nim problemu. Olgi kojarzą mi się z silnymi i zdecydowanymi osobami. Od razu budzą moją sympatię – choć na żywo nie znam żadnej Olgi. Żałuję też, że córki tak nie nazwę – nie jestem zwolennikiem juniorów.
    Po imię dla swojego dziecka zgłoszę się chyba do mojej mamy, bo ma dar wybierania. Mam dwie siostry – Darię i Emilię. Mają niespotykane imiona, ale nie dziwaczne :).
    Zrobić z Blanki Blandynę? 😉 To drugie zdecydowanie prostsze i bardziej spotykane! Nigdy nie rozumiałam, skąd się biorą takie przekręcenia imion. Takie „przerabianie” to odbieram jako brak szacunku dla osoby. Nie mówię o sytuacji, gdy ktoś źle usłyszał :). Nie spytałabym nigdy Sylwany czy mogę do nie mówić Sylwia – jakieś to dziwne. Irytują mnie czasem pytania czy jestem Olgą czy Aleksandrą (choć teraz coraz rzadziej się to zdarza).

    1. Mnie polonistka : ) nazwała Ala. Polonistka. Także…

      1. Dobrze, że nie Sandra 😀

    2. Olgo – z tym rzadkim imieniem to jest dość ciężka sprawa, bo tak jak pisałam, uznaję za takie imiona, które w rankingu ogólnym dla całej populacji Polski są poza pierwszą pięćdziesiątką. Olga jest na miejscu 168, między Wiktorem a Zuzanną. W Polsce jest ok. 45 tys. Olg, mniej więcej tyle, ile Rozalii.

      Więc tak, to jest rzadkie imię, ale w latach 70 zaczęło zyskiwać na popularności i w ciągu dekady z 83 miejsca wspięło się na 43, gdzie pozostaje od tamtego czasu (pierwsza czterdziestka-pięćdziesiątka nadań). Dlatego łatwo Tobie czy mnie spotkać Olgę wśród swoich rówieśniczek, a trudniej by było z Rozalią, która ma podobną liczbę nadań, ale wśród osób urodzonych przed wojną. Uff, rozpisałam się, ale może to rozjaśni sprawę 🙂

  3. Nietypowe imię pasujące do nazwiska często potrafi zbudować własną markę.
    U mnie w klasie były cztery Kasie, a na dodatek piątą Kasią była nasza wychowawczyni 😉 Pewien nauczyciel przy sprawdzaniu obecności tytułował je: „Katarzyna Pierwsza, Katarzyna Druga…”.

    1. Tak, zdecydowanie 🙂 Z tego co wiem, obecnie jestem jedyną Olgą o tym nazwisku w Polsce 🙂
      Też miałam w klasie kilka Kaś 🙂

  4. Awatar Mooniak
    Mooniak

    Świetnie mi się czytało ten wpis! Sama uwielbiam rzadkie imiona i miałam ogromną ochotę uszczęśliwić potomka jednym z nich, niestety do tanga trzeba dwojga i zwykle to, co mnie porywa, mojego męża już niekoniecznie 😉 .
    Na ten moment spodziewamy się Marty (lub Martasława 😉 żarcik!), ponieważ absolutnie wszystkie Marty, które oboje poznaliśmy, były naprawdę świetnymi, odnajdującymi się w świecie, pozytywnymi osobami!
    Przy wyborze imienia nie kierowałam się opisami z ksiąg imion, ale raczej moimi prywatnymi skojarzeniami.

    Co do własnego imienia (Monika) – całe dzieciństwo chciałam mieć inne imię! Fantazjowałam, że jestem Wiktorią, Różą albo kimkolwiek innym, a jak słyszałam, że ktoś zwraca się do mnie zdrobniale „Moniczka” obrażałam się śmiertelnie i całkiem poważnie wyrażałam niechęć do takich zwrotów w moją stronę. Zresztą to ostatnie trwało bardzo długo, jeszcze z dwa-trzy lata temu warczałam słysząc „Moniczkę” 😉 . Może stąd ksywka Mooniak, która pojawiła się jeszcze w podstawówce i do tej pory ze mną jest. Trochę męskie, dość blisko mojego imienia, związane z księżycem ♥ …
    Ale miałam wrażenie, że w dzieciństwie wszystkie dziewczynki fantazjowały o innych imionach niż własne. Minęło chyba z 20 lat od tamtej sytuacji, a ja nadal pamiętam, w jakim szoku byłam, gdy poznałam Agatę, która bardzo lubiła swoje imię i nie chciała go na nic zamienić!

    1. Zawsze można na drugie nadać coś rzadszego 🙂 Moim zdaniem warto, zwłaszcza jeśli nazwisko często spotykane. Kombinacje typu Anna Nowak czy Kasia Kowalska mogą nastręczać trudności, a jeśli jest to Anna Rozalia Nowak, to na pewno jest jej łatwiej w życiu niż Annie Marii Nowak 😉

  5. Lubię swoje imię i lubię być Natalią, ale nosi mnie, kiedy ktoś na mnie mówi NATALA albo NATUSIA czy NATKA. To pierwsze to ulubiona forma nauczycieli, ale to brzmiało tak, jakby do Agnieszki mówili Agniecha. Nie lubię innych form swojego imienia, dlatego w sieci wolę być Nadine. 🙂

    1. Natka to pietruszki! 😉 Fakt, Natalię trudno skrócić, żeby była neutralna w wydźwięku, a pełna forma wydaje się niektórym przydługa. W Jeżycjadzie Natalia była Nutrią 😉

  6. Awatar Katia Woytovitch
    Katia Woytovitch

    Mając 15 lat wymyśliłam sobie Katię, żeby odróżnić się od miliona Kaś i teraz tak funkcjonuję. Mieszkam za granicą i zdecydowanie ułatwia to sprawę. Dla dzieci będę potrzebować coś uniwersalnego dla trzech języków, w których żyję, więc pewnie będzie Jan i Marianna 🙂

    1. Katię uwielbiam <3 A z czeskich bardzo mi się podoba Libusza i Halszka. Chyba poza Janem i Marianną jest więcej imion, które brzmią tak samo? 🙂

      1. Awatar Katia Woytovitch
        Katia Woytovitch

        Właśnie bardzo mało… czeske imiona żeńskie często kończą się na -e, poza tym są bardzo duże różnice w pisowni, więc to odpada..

        1. Wikipedia podpowiada Adelę, Karolinę, Karlę, Galinę, Irenę, a zawsze jeszcze jest Anna, Sara, Helena… Znalazłam też Miladę, pięknie brzmi <3 Z męskich Adam, Filip, Gabriel, Hugo, Igor, Joachim… Zgodzę się, że nie są to jakieś powalające ilości, ale na pewno jest z czego wybierać 🙂 To tak, gdybyś miała więcej niż jedno dziecko tej samej płci albo chciała im nadać drugie imiona 😉

  7. Awatar Renata Adamczyk
    Renata Adamczyk

    Imię nadał mi Tato, obchodowy największej turbiny w elektrowni „Kozienice”, a nazywała się… Renata. Teraz, po 30 latach, nawet je akceptuję, ale nadal bardzo smuci mnie to, że nie ma ładnego zdrobnienia. Wielu próbuje mówić do mnie Renia, czego szczerze nie znoszę – mama wpoiła mi, że to zdrobnienie od Reginy, a zwłaszcza tej Reginy – Głupiej Reni – co mieszkała na wsi po sąsiedzku i chodziła we wszystkich swoich ciuchach naraz… 🙂 Na szczęście już umiem prosić ludzi, żeby tak do mnie nie mówili, i zostawiam im pole do popisu, żeby wymyślili jakieś lepsze, niebanalne zdrobnienie.
    A Ty jak byś mnie zdrobniła? 🙂

    1. Piękna historia, imię po turbinie <3 Miałam koleżankę, która była Apolonią – ojciec kibicował Polonii Bytom 😉 Skoro nie Renia, to może Rena, Renka? Albo z drugiej strony – Atka, Acia? Lubię to imię, zawsze kojarzy mi się z jabłkami renetami, bardzo słodko, szarlotkowo <3

    2. Awatar Kamila
      Kamila

      Znam jedną Renatę, która wśród najbliższych znajomych jest nazywana Rene lub Reńcią. Mnie to pierwsze nieodmiennie kojarzy się z „Allo, allo”, ale sama zainteresowana nie ma takich skojarzeń.
      A przy okazji pozdrawiam ziomalkę z Kozienic (podejrzewam, ze tato nie tylko tam pracuje, ale także mieszka :))!

  8. Także uwielbiam imię Klara! Chciałabym tak nazwać kiedyś moją córkę. Ja z kolei nie lubiłam kiedyś mojego imienia, wydaja mi się, że kiedyś było mniej popularne, a teraz jest już całkiem sporo Hań 🙂 Teraz bardzo je lubię i nie zamieniłabym go na żadne inne! Jest trochę inne od typowych, ale nie jest zbyt ekstrawaganckie. W sam raz. Natomiast dla chłopca bardzo podoba mi się Franciszek. 🙂

    1. Klara u nas niestety odpadła w przedbiegach, bo średnio brzmi z nazwiskiem – terkocze na języku, za dużo R i L 😉

      Co do Hani, to mam wrażenie, że za obecną popularność odpowiada serial „M jak miłość” 😉 Ale to tylko spekulacje 🙂 Brzmieniowo imię jest bardzo ładne, międzynarodowe i jestem pewna, że świetnie Ci się nosi 🙂

      Franciszek podoba się ostatnio prawie wszystkim, sądząc po rankingach i placach zabaw 😀
      A ja dzisiaj spotkałam Makarego, zdrabnianego do Maczka <3

      1. Moi znajomi mają dziecko, które nazwali Maurycy i zdrabniają go do „Moryca” 🙂 Też brzmi fajnie! Jest z czego wybierać 🙂

        1. Moi znajomi też mają Maurycego 🙂 Ale go nie zdrabniają wcale.

  9. A to ciekawe, zawsze mi się wydawało, że Jędrzej jest na tyle osłuchany, że nie powinien sprawiać problemów. Masz rację, rzadkie imię uczy charakteru 🙂 A jeśli rodzic ma przekonanie do ładnego imienia i przedstawia dziecko z dumą i przyjemnością, to reakcje „ojejuniu, co to za imię?!” są bardzo rzadkie 🙂

  10. Oczywiście, że imię nijak ma się do osobowości, ale już doświadczenia życiowe tę osobowość kształtują 🙂 A z całą pewnością inne doświadczenia ma Celestyna (~ 1000 nadań), a inne Ania (~ 1 000 000 nadań). Kiedy wybierałam imię dla dziecka, zrobiłam listę tych, które mi się podobały… po czym wykreśliłam te, które mają obecnie dużo nadań. Nie dlatego, żeby nadać oryginalne na siłę 😉 Po prostu chciałam uniknąć sytuacji wołania mojego dziecka po nazwisku, żeby odróżnić od siedmiorga innych dzieci o tym imieniu 😉

    Tak, imię to „nazwa”. Nazwa, która nas określa i której używamy przez kilkadziesiąt lat. Warto wybrać coś, co się będzie dobrze nosić… Przy czym to „dobrze” dla każdego znaczy co innego 🙂

    PS. Gdybym poznała Andrzelinę, to bym zrobiła zszokowaną minę jednak, tak jak przy Katażynie 😉

  11. Awatar zpopk
    zpopk

    Nie lubię takiego oceniającego trybu typu „nie chciałam być milionową Kasią” ja jestem Kasią. Uwielbiam swoje imię i nigdy mi nie przeszkadzało, że Kaś jest więcej. Ale uważam że to idzie w dwie strony – mnie nie przeszkadzają osoby z egzotycznymi czy rzadkimi imionami więc nie chcę czytać z lekką pogardą o moim. Co do imion rzadkich – uważam że warto pamiętać o dziecku – czasem mam wrażenie że rodzice nie pamiętają że to co się im podoba może sprawiać kłopoty – zwłaszcza w przypadku imion ośmieszających czy z trudnym lub alternatywnym zapisem. Dlatego jestem zwolenniczką dawania drugiego normalniejszego imienia – by w razie problemów z tym niecodziennym można było w dorosłym życiu korzystać z alternatywy.

    1. Awatar zpopk
      zpopk

      A i jeszcze jedno z wymienionych tu imion chyba ze dwa uznałabym z rzadkie czy egzotyczne.

      1. Niektóre z imion wymienionych we wpisie, choć są rzadkie ogólnie (występują u mniej niż kilkudziesięciu tysięcy osób w Polsce), to miały peak popularności w naszym pokoleniu albo są popularne wśród obecnych dzieci. Dlatego czasem możemy mieć wrażenie, że natykamy się na dane imię bardzo często i że ono wcale nie jest rzadkie 🙂 Dlatego przyjęłam bardzo obiektywne kryterium popularności/rzadkości. Oceny egzotyczności imion się nie podejmę, bo skoro „egzotyczny” oznacza „właściwy krajom o całkowicie odmiennej kulturze i klimacie” (SJP), to pod tę definicję podpadałyby największe imiennicze evergreeny: Anna, Maria, Jan i Piotr 😀

        Imion ośmieszających nie wolno nadawać, tak stanowi prawo 😉 Natomiast alternatywny zapis osobiście uważam za niepotrzebne kombinowanie. Jasne, można nazwać dziecko Isa Bella i skazać je na lata męki z przedstawianiem się, ale po co? Przecież Izabela też jest ładnie.

        1. Problem w tym, że nie zawsze wiadomo, która pisownia jest tą „podstawową”: Wioletta czy Wioleta, Liliana czy Lilianna, Adriana czy Adrianna

          1. Hm, ale to akurat słychać przecież 🙂

  12. Ojej! Znalazłaś gdzieś drugą Andreę 😀
    Od zawsze się zastanawiam jak bym zareagowała na tą drugą. Kiedyś chciałam spotkać imienniczkę, żeby nie być takim dziwakiem. Teraz jak tylko słyszę, że ktoś gdzieś poznał Andreę, od razu się krzywię, bo jak to tak? Moje imię u kogoś innego?

    Ale jako rzadkie imię zaskoczyła mnie Gabriela, Olga, Wiktoria czy Michalina. Strasznie dużo zależy od miejsca w którym się mieszka (albo moi znajomi się dostosowują imieniem do mnie :D).

    1. Kochana, ja miałam w grupie na studiach DWIE Andree! To dopiero zbieg okoliczności, bo w całej Polsce jest Was niespełna 300 🙂

      Wszystkie imiona, które wymieniłaś, spełniają moje kryterium rzadkości (poza pierwszą 50 w rankingu na całą populację i mniej niż 0,5% nosicielek), ale wszystkie przez ostatnie 20 lat zyskują na popularności 🙂 Wiktoria od 99 roku konsekwentnie utrzymuje się w pierwszej dziesiątce, pozostałe w pierwszej 50. Olga ostatnio spadła na sześćdziesiąte któreś miejsce. Tak, jeśli sądzić po swoich znajomych, to bardzo zależy od tego, gdzie mieszkasz 🙂

      1. Omatkoicórko! Aż dwie?! W jednej małej grupie?! Ależ stężenie oryginalności 😀
        Koleżankę wciąż zachwyca to, że znam kilka Ester i Soń, bo to przecież tak dziwne imiona!

        Kiedyś też zdarzyło mi się poznać jednorazowo Tyberiusza, Hawiera i Lenę. Między nimi czułam się jak swojska Zośka, ze swoją Andreą w dowodzie 😀

        1. Widocznie nietypowy kierunek studiów przyciąga posiadaczki nietypowych imion 🙂

  13. Ja miałam być Piotrusiem, albo Sabinką. Cieszę sie bardzo, że jak już wylazłam z brzucha matki, to ojca coś tchnęło i wpadł na pomysł z Pauliną.
    Bardzo lubię swoje imię, i właściwie to nie znam za wiele Paulin w swoim życiu. Od już dekady posługuję się towarzysko skróconą, a dokładnei katalońską wersją mojego imienia czyli Pau 🙂 Tak mówiły do mnie moje współlokatorki, jak miałam szczęście mieszkać w Barcelonie 🙂

    1. Miałam ciocię Sabinę. Ładne imię! Ale Paulina też spoko, zwłaszcza z gorącym barcelońskim zdrobnieniem 🙂

  14. Awatar Ziemowit Pająkowski
    Ziemowit Pająkowski

    To ja z „brzydszej” strony ludzkości się wypowiem – Ziemowit Tytus 😉 Choć przezywano mnie „ziemniakiem”, „zimkiem”, względnie „tytkiem”, to w gruncie rzeczy były to przypadki rzadkie i jednostkowe – a nawet jeśli miały miejsce, to raczej nie wpływały zbytnio na mnie. Wręcz przeciwnie – zawsze uważałem nietypowość mych imion za atut – gdy ktoś wołał na ulicy/plaży Ziemowita – wiedziałem, że to ja, a nie 5 Marcinów, 3 Tomków, etc. Poza tym, jak już ktoś wspomniał – takie imiona pomagają przełamać pierwsze lody, a i jak coś załatwiam zawodowo w urzędach czy inszych firmach, to bardzo często jestem szybko zapamiętywany, odróżniając się w ten sposób, co też pomaga:)

    1. Miło to czytać, potwierdzasz moją teorię 🙂 Jasne, wielokrotnie się przedstawiałam „Olga-nie-Ola”, ale to drobiazg w porównaniu z tym, jak fajnie się człowiek czuje bez durnej ksywki czy niewołany po nazwisku 😉

  15. Awatar rudawstazka.wordpress.com
    rudawstazka.wordpress.com

    Mam na imię Kaja i zawsze lubiłam brzmienie mojego imienia. Jedyne co mi przeszkadzało to fakt, że ludzie mają spory problem z jego odmianą przez przypadki. W szkole poprawianie dyplomów czy list bywało dosyć męczące.

    1. To może irytować! Bardzo mi się podobało imię Brunon, ale jak sobie pomyślałam, że nadam je dziecku, a potem będę do końca życia wysłuchiwać złej odmiany… To mi się odechciało i nadałam takie, które nie sprawia problemów. Tak że dobrze Cię rozumiem :-*

  16. No tak, w sumie Jędrek jest używany jako zdrobnienie od Andrzeja. Można się pogubić 😉

  17. Ja noszę imię idealne: Rzadkie, ale nie dziwne, ładne i międzynarodowe. Polecam przyszłym rodzicom córek rozwazenie Barbary. 😉
    Wybierając imię dla córki chciałam żeby bylo polskie (nie jestem jakas restrykcyjna, Olga by byla ok, ale Andrea brzmi juz dla mnie zdecydowanie zbyt obco), cos znaczylo – bylo np po kimś wyjątkowym albo biblijne… Żeby cos mówiło o nas i żeby bylo rzadkie. Moja córka ma na imię Bogumiła 🙂 lubię jak imię dziecka mówi cos o rodzicach np. Ziemowit czy mieszko jesli rodzice interesują się historią, należą do bractwa rycerskiego czy cos w ten deseń.
    Jeżeli chodzi o slynne „dzieci się będą śmiały” – to raczej jest to stereotyp, mam dużo znajomych z rzadkimi imionami i nie wspominają swojego dzieciństwa jako traumy. A nawet jak ktos nazywa sie naprawde niedorzecznie to bardzo szybko wszyscy się przyzwyczajają 🙂

    1. O, zaskoczyłaś mnie 🙂 Tym, że odbierasz swoje imię jako rzadkie. Ponad pół miliona nadań i pierwsza dziesiątka w rankingu imion żeńskich 😉 Prawdopodobnie za ten wynik odpowiedzialne są lata 29-83, kiedy to Basia konsekwentnie utrzymywała się w pierwszej dwudziestce. Ale i teraz wraca, w 2009 był skok popularności, pewnie za sprawą wielkiego comebacku imion umownie kategoryzowanych jako „retro” 🙂

      Bogumiła jest piękne! Osobiście lubię jeszcze Bognę, która była mocną kandydatką dla Ono 🙂 Jakoś mi tak pasowało: Olga i Bogna 😉

      W podstawówce chodziłam do klasy z Bernadettą i Kariną 😉 A najbardziej się śmiali z Artura, bo był mały i drobny, z Łukasza i Aliny, bo mieli nadwagę, z Rafała, który był rudy i miał piegi. Wydaje mi się, że trzeba mieć po prostu coś w rodzaju osobowości ofiary i wtedy nie ma przebacz, choćby się było Anią, to wyśmiewanie będzie… I w drugą stronę, nawet z Orchidei (przykład ekstremalny, jest jedna osoba o takim imieniu w Polsce) nie będzie się nikt śmiać, jeśli ona sobie na to po prostu nie pozwoli.

      Aha, co do tych imion, które coś „mówią” – zgodzę się częściowo 🙂 Ostatnio słyszałam piękną historię od koleżanki, która miała być Michałem (po Wołodyjowskim), a jako że urodziła się dziewczynką, to nazwali ją konsekwentnie Barbarą. To jest fajne 🙂 Ale jeśli rodzice są fanami „Gwiezdnych Wojen” i efektem tego fanowstwa jest Anakin Nowak… Albo fanami Tolkiena i mamy Froda Kowalskiego… to już lekka przeginka 😉

  18. Awatar Paulina Żmuda
    Paulina Żmuda

    Ja swojego imienia – Paulina – nie lubię bardzo. Jak dla mnie brzmi bardzo amerykańsko, protekcjonalnie i sztucznie, zaś zdrobnienia (Paula, Paulinka, Paulińcia) dziecinnie… Za to podoba mi się brzmienie tego imienia z brytyjskim akcentem 😀 dlatego swojemu dziecku nadam imię proste.
    Bardzo lubię i kocham imiona biblijne – Magdalena, Jan, Maria, Piotr, Elżbieta, Estera, JUDYTA! <3 mają dla mnie ogromną głębię i kryją za sobą piękną historię 🙂

    A poza tym bardzo naprawdę lubię polskie popularne imiona: Kasia, Ania, Basia, Michał, Marta, Marek, Klara, Agnieszka, Ola… Może dlatego że jako dziecko zawsze chciałam takie mieć 😀

    Mam zaś kilka takich imion których bym nigdy dziecku nie nadała bo od dzieciństwa kojarzą mi się źle – jednym z nich jest Weronika, do dziś mam złe skojarzenia gdy je słyszę 😀

    1. Znam jedną Paulinę zdrabnianą do Inki 🙂 Uważam, że to urocze!
      Judyta piękne, ja z biblijnych uwielbiam Rachelę i Leę <3 A z męskich Jonasza.

  19. Niestety nie zdążyłam odpowiedzieć na Twoją wiadomość, ale jeśli mogę to dodam coś od siebie tutaj 🙂
    Jako dziecko- szczerze nie lubiłam swojego imienia, uważałam je za „chamskie”, bez krótkiej formy, byłam zwyczajnie Arletą (tylko rodzice i rodzina zdrabniali- Arletka/Arlecia).
    Bez wyjątku każdy je przekręcał, pytał kilka razy „JAK?!”, lub zwyczajnie mi nie wierzono (pamiętam sytuację jak kilka osób śmiało się ze mnie, przekręcając imię jak to tylko możliwe, bo szczerze wierzyli, że ich okłamuję… a wtedy byłam już nastolatką więc nie było mi do śmiechu).
    Musiałam przywyknąć do tych sytuacji, ale na szczęście w liceum było już więcej „dziwnych” imion i wszystko się zmieniło 🙂
    Teraz moje imię brzmi całkiem normalnie, na tle Brajanów, Dżesik, Vaness itp.
    W tej chwili nikt nie ma problemu z moim imieniem. Czasem ktoś zamiast Arleta napisze Arletta lub Aneta.
    Obcokrajowcy- zero problemów z wymową, większy problem mają z imieniem mojego męża, które wydawałoby się, że ma odpowiedniki w każdym języku (Rafał/Rafael).

    Myślę, że najważniejsze to aby nie zrobić krzywdy dziecku. Moi rodzice byli odważni, ale nie zrobili mi krzywdy imieniem dzięki Bogu. W tej chwili je bardzo lubię- jest wystarczająco poważne, jednocześnie wyróżniające, trochę artystyczne, dobrze brzmi po polsku i w innych językach (tak samo!), pasuje do nazwiska (panieńskiego i obecnego), a mój mąż znalazł idealne zdrobnienia 🙂

    PS. Moja babcia ma piękne imię Otolia !

    1. Jestem zdania, że dziecko się krzywdzi brakiem miłości, biciem czy zaniedbaniami, nie imieniem 🙂 Chociaż można nadać takie, które sprawia problemy czy jest powodem do wyśmiewania (ostatnio spotkałam się z imieniem Mia do nazwiska Ochota… dość niefortunne zestawienie. Może o tym jeszcze napiszę).

      Mnie się imię Arleta zawsze kojarzyło z szarlotką, bardzo pozytywnie 😀
      Ciekawostka: miałam w liceum aż dwie Arlety w klasie! Niezła kumulacja 😉

      1. pewnie, mogłam napisać „krzywdy”, bo to miałam na myśli, w przenośni problemów czy niefortunnych zestawień jak Mia Ochota lub ostatnio zasłyszane Brajan Kiełbasa

        1. Takie zestawienia mogą być problematyczne, jednak jest to problem niewielkiego kalibru i wagi raczej lekkiej 🙂 Jak by nie patrzeć, każdy rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej i wybiera mu imię, które uznaje za najpiękniejsze. A że nie weźmie pod uwagę wszystkich czynników… Cóż, to raczej nie wynika z chęci krzywdzenia 🙂

          1. zgadza się 🙂

  20. Awatar Kas Na
    Kas Na

    jestem Kasia i to imie było chyba w pierwszej 3 w tamtych czasach 😉 nigdy nie przeszkadzała mi jego popularność. Samo imie mi sie bardzo podoba, bo jest proste, krotkie i brzmi tak ”miekko”. Nie znoszę za to właśnie imion typu Olga, Edyta bo sie nie zdrabniaja. Co do bardzo oryginalnych imion to niestety, ale wyroznianie sie nim nie zawsze jest dobre. Czesto jest tak, ze rodzice dajac dziecku wyjatkowe imie bo mysla, ze ono tez bedzie wyjatkowe, ale to tak nie działa. Kiedys czytalam badania, ze im bardziej ”normalne” imie, tym osoba jest czesciej zatrudniana czy po prostu lubiana ( na zasadzie, ze kiedy cos jest prostsze bardziej to lubimy, jest dla nas blizsze i budzi pozytwyne skojarzenia).

    1. Dzięki, to bardzo miłe, że zdecydowałaś się napisać mi, że nie znosisz mojego imienia…

      Poza tym Olga ma mnóstwo zdrobnień – Olgusia, Olgunia, Gusia, Gunia, Oldzia, a także wspólne z Aleksandrą Ola i wszystkie pochodne. W języku polskim wszystkie imiona można zdrabniać 🙂 Tylko trzeba chcieć 😉

      Oryginalne imię wyróżnia. To jest fakt. Może wyróżniać pozytywnie, może negatywnie.

      1. Awatar Kas Na
        Kas Na

        tyle, że tych zdrobnien sie nie uzywa na co dzien, za to do mnie wszyscy mówili Kasia, czy w pracy czy w szkole. Lubie swoje imie wlasnie za to, że tak ładnie i dziewczeco brzmi. A jak ktos sie cieszy ze sie wyroznia rzadkim imieniem, to mu nie zazdroszcze, bo chyba niczym innym w zyciu nie potrafił zabłysnąć 😉

  21. Jadwiga się melduje. Kocham swoje imię i nigdy nie chciałabym mieć innego. Może dlatego, że jego znaczenie idealnie do mnie pasuje. W języku starogermańskim Hedwig-> Hedwiga->Adwiga->Jadwiga, oznaczło „walka”. Jak tu nie kochać takiego imienia?

    1. Piękne imię, piękne znaczenie i kilka fajnych imienniczek 🙂 Jest lekko retro, ale mnie się to akurat bardzo podoba. Pozdrawiam ciepło! 🙂

  22. Swoje bardzo lubię, pasuje do mojej natury i się nie zdrabnia:) Natomiast synkowi sprezentowaliśmy bardzo rzadkie imię Ambroży i czasem mam chwile, kiedy zastanawiam się czy to nie kłopotliwy dar…

    1. Ambroży piękne! I znaczeniowo, i brzmieniowo. Kojarzy mi się z panem Kleksem 🙂 Każde imię może być jakoś kłopotliwe, niezależnie od popularności 😉 Moje dziecko też ma rzadkie imię, ale mnie się ono tak bardzo podoba, że zawsze wymawiam je z ogromną dumą i przyjemnością. I to się udziela innym, zawsze słyszę zachwyty, że jak pięknie 🙂

Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

dwadzieścia − siedemnaście =