Tetra kontra nowoczesność. 9 pytań o pieluchy wielorazowe

Wszystko, co chcecie wiedzieć o wielorazówkach, ale boicie się zapytać.

Jakie są pieluchy wielorazowe w XXI wieku?

Nasze mamy i babcie pamiętają jeszcze te męki: moja teściowa prała pieluszki tetrowe we Frani, a mama mordowała pralkę Polar płatkami mydlanymi, bo tylko od nich nie dostawałam wysypki. Tata wspomina suszenie tetry na mrozie i zdejmowanie sztywnych, zmrożonych płacht ze sznura. W porównaniu z tamtymi czasami mamy ogromny luksus, bo niemal w każdym domu jest pralka automatyczna, a sklepowe półki uginają się od płynów, proszków i kapsułek do prania.

W dzisiejszych czasach pielucha wielorazowa składa się z nieprzemakalnych majteczek, czyli tzw. otulacza z dzianiny PUL lub z wełny, oraz wkładu chłonnego, wykonanego z poliestrowej mikrofibry, wiskozy bambusowej lub bawełny. To tak w dużym skrócie.

Dlaczego się na to zdecydowałam?

Z trzech powodów. Po pierwsze, koszty. Pieluchy wielorazowe są dużo tańsze od jednorazowych, o czym niżej.
Po drugie, zdrowie. W pieluszkach wielorazowych praktycznie nie zdarzają się odparzenia czy podrażnienia, a proces odpieluchowania podobno przebiega dużo łagodniej dla dziecka.
Po trzecie, środowisko. Pielucha jednorazowa rozkłada się nawet przez 100 lat, a do wyprodukowania jednej sztuki zużywa się jakieś 35 litrów wody oraz sporo składników pochodzących z ropy naftowej, która jest nieodnawialnym źródłem energii.

Jak zacząć pieluchowanie wielorazowe?

My przechodziliśmy na wielorazówki stopniowo, począwszy  od ukończenia przez Ono 2 miesięcy. Wtedy otulacze, które kupiliśmy, zaczęły pasować. Mamy otulacze PUL w rozmiarze uniwersalnym, których wielkość regulowana jest sprytnie za pomocą plastikowych napów. Do otulaczy używamy wkładów z mikrofibry typu „sucha pupa” i z wiskozy bambusowej. Według mnie mikrofibra jest lepsza, bo lepiej radzi sobie z izolowaniem wilgoci od skóry – praktycznie tak dobrze, jak jednorazówka.

Zaczęliśmy od kupienia 2 otulaczy PUL i 6 wkładów chłonnych. Później dokupiliśmy jeszcze 3 otulacze i kolejne 3 wkłady. Finalnie chciałabym mieć 10 otulaczy i 15 wkładów. Myślę, że przez następne 2 miesiące dojdziemy do tej liczby.

Jak to wygląda w praktyce?

Otulacz ma to do siebie, że jeśli z pieluchy nic nie wycieknie, to można go używać parokrotnie, zanim pójdzie do prania. Kiedy trzeba zmienić pieluszkę, zazwyczaj wymieniam wkład chłonny na świeży, a ten zabrudzony wrzucam do zamykanego wiaderka. Czasem potrzebne jest zapranie plam mydłem (używam zwykłego szarego albo galasowego Dr. Beckmann). Kiedy wszystkie wkłady są brudne, wrzucam je do pralki razem z innymi ubraniami oraz kilkoma łyżkami sody oczyszczonej, i nastawiam na 40 stopni. Raz w tygodniu namaczam wszystkie pieluchy i wkłady w płynie do mycia naczyń, po czym nastawiam na maksymalną dozwoloną temperaturę (60 stopni), z dodatkiem sody i olejku z drzewa herbacianego, które odkażają.

Jak często piorę?

Zanim pojawiło się Ono, nastawialiśmy 3-4 prania tygodniowo: jasne rzeczy, ciemne rzeczy, ręczniki, dżinsy i pościel (dwa ostatnie raz na kilka tygodni).  Obecnie pierzemy 4-5 razy w tygodniu. Co ważne, pieluchy praktycznie nie zwiększają częstotliwości prania, jeśli pierze się je razem z innymi rzeczami.

Ile to kosztuje?

Zacznijmy od tego, że nasza pralka jest mała (4,5 kg) i energo- oraz wodooszczędna (klasa A+), mamy dobrą cenę za prąd i dość tanią wodę. Używamy płynu do prania ze średniej półki. Jedno pranie na 40 stopni kosztuje nas ok. 1 zł.

Koszt pieluch jednorazowych: 2 250 zł.

(Zakładałam, że Ono utrzyma obecne zużycie do 2. urodzin, a uśredniony koszt jednej jednorazówki to 50 groszy).

Koszt pieluch wielorazowych: 1075 zł.

(Przy 10 otulaczach i 15 wkładach ze średniej półki i praniu co 3 dni).

Dlaczego pieluchuję mieszanie?

Na noc i poza domem stosujemy jeszcze jednorazówki i już wyjaśniam, dlaczego. Kiedy trzeba przewinąć dziecko na spacerze czy na zakupach, dużo wygodniej jest wyrzucić zużytą pieluszkę do śmieci, zamiast tachać ją przez pół dnia ze sobą, żeby wyprać. Poza tym mamy dość spory zapas pieluszek jednorazowych w rozmiarze 3 i chcemy go zużyć, zanim Ono z nich wyrośnie, co zakłada zużycie na poziomie co najmniej 2-3 sztuk na dobę. We wrześniu wyjeżdżamy na krótkie wakacje i wtedy też będziemy używać jednorazówek, żeby nie spędzać urlopu na praniu.

Dlaczego nie od urodzenia?

Bo to nieopłacalne. Sam zestaw w rozmiarze S bez kosztów prania kosztowałby więcej niż wydaliśmy na jednorazówki. Poza tym pojawienie się w domu noworodka jest taką rewolucją, że branie sobie na głowę kolejnego punktu na liście rzeczy do zrobienia byłoby, według mnie, czystym masochizmem.

Czy myślę o powrocie do jednorazówek?

Absolutnie! Nie lubię sobie dokładać roboty, ale jeszcze bardziej nie lubię wyrzucać pieniędzy do śmieci. Dlatego w pierwszej kolejności zdecydowałam się na wielorazówki i dlatego zamierzam przy nich pozostać.


Starałam się zebrać wszystkie pytania, które usłyszałam lub przeczytałam w związku z wielorazówkami. Jeśli macie jeszcze jakieś, komentarze są Wasze!

By

Posted in

17 odpowiedzi

  1. Odpowiedziałaś wyczerpująco na ten temat i mimo że on mnie zupełnie nie dotyczy, czytałam tekst z zainteresowaniem 😉 Do kwestii środowiskowych: skoro podpaski i tampony wybielają chlorem, to pewnie pampersy też – ani to ekologiczne, ani zdrowe dla człowieka.
    To na zdjęciu to są te otulacze? Jeśli tak, to bardzo fajne wzory można kupić! (kolejny plus do przejścia z jedno- na wielorazówki ;))

    1. Tak, klasyczne pieluchy jednorazowe są bielone chlorem. Można kupić ekologiczne jednorazówki (niebielone i chyba z kukurydzy, łatwiej się rozkładają), ale to strasznie kosztowna impreza.

      Na zdjęciu są otulacze i rzeczywiście, są śliczne 🙂 U nas akurat przypadkiem wyszło, że wszystkie mają ptasie motywy 😉

      1. Piękne sa te otulacze 🙂 Gdzie kupujesz otulacze i wkłady? W ogóle czuję sie zainspirowana do wielorazowego pieluchowania, a mój eko-mąż to już w ogóle zdecydował, że musimy spróbować.

  2. Widzę, że jest jeszcze nadzieja dla mnie. O pieluchach wielorazowych wiem mało, przeczytałam „przy okazji” na innych blogach, ale dopiero ten wpis uświadomił mi, że nie muszę zacząć zabawy w wielorazówki od razu, chociaż fajnie by było zgłębić temat wcześniej. Oprócz tego, że jesteś eko, jest zdrowiej i taniej, to masz piękne wzory otulaczy.:)

    1. Jasne, można w każdym momencie 🙂 Wiem, jednorazówki to duża wygoda i naprawdę nie dziwię się osobom, które z niej korzystają 🙂 Ale jestem zdania, że warto spróbować innych rozwiązań, bo mają swoje zalety.

      Plus, podobno dzieci pieluchowane wielorazowo szybciej się odpieluchowują. A przyznam, że niewiele jest przykrzejszych dla mnie widoków niż trzylatek z pieluchą…

      1. Awatar Magdalena Kędzierska-Zaporowsk
        Magdalena Kędzierska-Zaporowsk

        nieprawda:) moje dziecko wielopieluchowane skonczyło z pieluchami, gdy miało 2 lata i 8 mies.:) Poza tym wielopieluchuję już cztery i pół roku:)

        1. Rację mają ci, którzy mówią, że statystyka kłamie 😉
          2,5 roku to jest całkiem dobry wynik, ostatnio czytałam, że należy poczekać, aż dziecko samo zdecyduje, że jest gotowe, i na Zachodzie czeka się do 3, 4 urodzin, żeby w ogóle ZACZĄĆ o.O

          1. Awatar Magdalena Kędzierska-Zaporowsk
            Magdalena Kędzierska-Zaporowsk

            Pomądrzę się i rzeknę, że z tym czekaniem na gotowość to racja… bo to rodzicom się wydaje, że tak sami genialnie odpieluchowali dziecko, ale nie wzięli pod uwagę faktu, że najprawdopodobniej zaczęli to odpieluchowywanie w momencie, kiedy zauważyli, że już się da – maluch lubi siadać na nocnik, informuje miną, że coś się dzieje (lub chowa w kącie) itd.

            Tymczasem gratuluję bloga, koleżanko:) Ja o wielopieluchy walczę lokalnie:) Cieszę się, że coraz więcej osób docenia ich zalety, bo w końcu nasze dzieci będą musiały żyć wśród gór tych brudnych jednorazówek… i jedna uwaga do kieszonek – ktoś tu pisał, że nie trzeba ich zmieniać za każdym razem. Otóż higiena wymaga, że trzeba:), bo one może wyglądają na suche (te z polaru), ale są jednak naznaczone śladem bakterii, które w cieple bijącym od rozkosznej, a jakże pupy, lubią się rozwijać:) kieszonki mają ten plus, że przygotowuje się stosik i zmienia szybko jak jednorazówki, a gdy dziecko zaczyna biegać, wkład nie rusza się jak w otulaczu.. i łatwiej zamocować gotową kieszonkę na wiercącej się pupie roczniaka. Otulacze są super na noc lub dla maluchów leżąco-siedzących. Ostatnio widziałam taki nowy system mommy mouse – tam wkłady do otulacza się wpina, to może jest jakieś rozwiązanie…

            I jeszcze jedno pytanie – zapierasz mydłem i nie zatłuszczają się? Ja generalnie jestem zwolenniczką 60 stopni, bo nie ufam tym wszystkim sodowym odkażaczom.

          2. Z czasem przestałam zapierać mydłem, bo nie ma już takiej potrzeby. Teraz po prostu wsadzam brudny wkład pod prysznic włączony na funkcję bicza wodnego, spłukuję co trzeba, wyciskam, skrapiam olejkiem lawendowym i wrzucam do wiaderka. Całość pierzemy na 60 stopni, co parę razy z sodą (ale świetnym odkażaczem jest też ocet, choć może to wbrew zasadom i zginę za to w wielopielopiekle ;)).

            Z tą gotowością to wiadomo, co z tego, że dziecko lubi siadać na nocnik, skoro nie ogarnia, że czuje potrzebę. My powolutku przyzwyczajamy do nocnika, ale nic na siłę, natomiast mam nadzieję, że Ono ogarnie się z tym raczej wcześnie, bo nie chciałabym mieć sikającego w pieluchę przedszkolaka 😉

            Co do kieszonek i wiercącego się roczniaka: zgadzam się! 🙂

  3. Hah, ja pod wpływem twojego instagramowego posta o wielopieluchowaniu częściowym ochoczo zakupilam 10 kieszonek i 20 mikrofibrowych wkladow UŻYWANYCH – drodzy czytający, to znacznie zmniejsza koszty! Ja zapłaciłam za to 130zl (czyli 3-4 paki pampersów)
    Moje refleksje po tygodniu:
    – Wielorazowek trzeba zużywać więcej niz jednorazowek/ dobę.
    – jest bez dwóch zdań więcej roboty, najbardziej mnie wkurza jak 2x/ dobę zapieram kupola zamiast z dzieckiem siedzieć, ale może to kwestia wprawy
    – mi trochę przeciekają ale nie jestem pewna czy cos źle nie robię.
    – ekonomicznie na pewno super, ekologicznie tez. Mam tez wieksza motywacje do używania nocnika i poznaję lepiej fizjologię mojego dziecka
    – dziecior ewidentnie nie czuje różnicy
    Czyli… Podsumowując – ma to swoje wady i zalety. Nie jest to dla każdego. Jak ktos tak bardzo nie skupia się na losie naszej planety to myślę, ze może być ciężko, bo koszt jednorazówek to kilkadziesiąt zl/mc, a czasem się dostaje w prezencie…. Więc do przeżycia.
    Ja daję jeszcze wielorazowkom szanse, ale szczerze: Nie jestem zachwycona i nie wiem czy wytrwam. Ale cieszę się że spróbowałam.

    1. U mnie tyle samo wychodzi ilościowo, ale może to kwestia wieku dziecka (Twoje jest starsze, ma inną dietę), no i samych pieluszek, bo u nas jest system otulaczy i wkładów, a Ty używasz kieszonek, które rzeczywiście każdorazowo trzeba wymieniać w całości.

      Co do zapierania, to są takie biodegradowalne papierki, które kładzie się między pieluszkę a pupę dziecka. Wyłapują kupę 🙂 U nas się całkiem nieźle sprawdzają.

      Z podsumowaniem się zgadzam 🙂 To zdecydowanie nie jest dla każdego.

      1. No właśnie może spróbuję tych papierków ale mam tez taki opor przed kupowaniem dodatkowych rzeczy, bo przecież miało być tanio…
        Kieszonki tez się wymienia co kilka zmian wkladow jakby co 🙂

        1. Papierki są niedrogie, kilkanaście złotych za sto sztuk, a można pewnie i taniej 🙂

          Co do kieszonek, to ja w takim razie nie mam pojęcia, jak to jest skonstruowane 😉 Myślałam, że wkład się umieszcza pomiędzy warstwą PUL a tym, co w środku pieluszki…

          1. wnętrze kieszonki jest jakby z takiego „wiecznie suchego materiału” – ja wiem co to jest, może też mikrofibra? wszystko przecieka przez ten materiał, wchłania się we wkład, który się wyjmuje i daje do prania. oczywiście ja i tak ze dwa razy dziennie zmieniam kieszonkę, ale nie przy każdej wymianie wkładu. kieszonkę można też używać jak otulacz. ale nie zachwalam, bo nie próbowałam nic innego.
            jeszcze dodam, że przy moim narzekaniu porównuję z super wygodnymi pampkami, ale jestem świadoma, że ten sytem jest o niebo lepszy niż starożytna tetra, którą nasi rodzice gotowali w garnku 😉

          2. Aaa, w ten sposób… 🙂 To już rozumiem, skąd nieporozumienie. Ja nie zmieniam wkładów, kiedy są tylko zasikane 😉

            Jasne, pampersy są wygodne. Z tym trudno polemizować, takie są fakty. Przy czym za tę wygodę się płaci, i to słono.

  4. Temat bardzo ciekawy, myślę, że to przyszłość jeśli chodzi o bobasy. Fajnie, że takie rozwiązania z przeszłości wracają w unowocześnionej formie 🙂 Wśród moich znajomych jest takie młode małżeństwo, które korzysta właśnie z pieluch wielorazowych i bardzo sobie chwalą – prowadzą bloga http://www.pogotowiepieluszkowe.pl/, jakbyś miała ochotę zerknąć.

    Dla mnie najfajniejsze w takich pieluchach jest duży wybór kolorystyczny otulaczy, co prezentujesz na zdjęciu – czy one nie są śliczne? *_* I bardzo podoba mi się Twoje podejście, że wielorazowe + jednorazowe okazjonalnie – jak zwykle zdrowy rozsądek przede wszystkim. 🙂

    1. Dzięki za link! Chętnie zerknę 🙂
      Myślę, że wielorazówki długo jeszcze będą niszowe. Nie pozwolą na to producenci jednorazówek 😉 I nasze wygodnictwo 😉 Ale uważam, że świetną rzeczą jest możliwość wyboru. Zwłaszcza jeśli nie podchodzi się do tematu dogmatycznie 😉

Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

6 − dwa =