Ten wpis nie będzie miły. To hejt na krzywe chodniki, krawężniki wyższe niż Kasprowy i wszechobecną kostkę Bauma.

Najtrudniejszy pierwszy krok

Ten za furtkę, kiedy opuszczam wybrukowaną własność naszej spółdzielni i wchodzę na teren miasta, które od dekady nie szarpnęło się na nowy chodnik. Te dwa światy symbolicznie oddziela dziesięciocentymetrowy krawężnik. Ostrożnie spycham z niego wózek. Główka Ono podskakuje na antywstrząsowej poduszce.

Podaj cegłę

Turlam się niespiesznie przez osiedle. Bez wyraźnego celu, bo i tak wszędzie wokół bloki: te starsze, jak mój, te nieco nowsze i te jeszcze niegotowe, w budowie. W każdy skrawek przestrzeni wciskają się koparki, betoniarki, żurawie. Robotnicy łomoczą narzędziami. Ich krzyki niosą się po okolicy, zagłuszając śpiew ptaków. Bo jest tu zielono, wbrew pozorom, dużo mamy trawników, drzew i krzewów. Piaskownicę przy moim bloku, która służyła za kuwetę bezdomnym kotom, przerobili ostatnio na klomb.

Tyle słońca w całym mieście

Codziennie mijam puściuteńki plac zabaw. Wysypany piaskiem przypomina Saharę. Metalowe zjeżdżalnie są rozgrzane jak patelnia  – jestem pewna, że mogłabym usmażyć na nich jajko sadzone. Zbudowano go po tym, jak wokół wycięto wszystkie drzewa, w tym starą wierzbę płaczącą. W zamian pojawiło się kilka miotełek japońskich wiśni, które jeszcze nie zdążyły się rozrosnąć, żeby dawać cień.

Bieg z przeszkodami

Kiedy przyjrzałam się bliżej okolicznym nawierzchniom, pierwszą frazą, jaką wpisałam w Google, było „czy da się żyć bez wózka?”, a drugą „terenowe wózki dziecięce”. Codziennie potykam się o wykrzywioną latami parkowania kostkę brukową, w którą uparcie inwestuje się krocie, choć nie jest ani ładna, ani praktyczna. Kluczę między zaparkowanymi samochodami, przeskakując między jezdnią a chodnikiem jak bohater prymitywnej platformówki.

Schody do nieba

Na każdym kroku natykam się na schody, często w zupełnie absurdalnych miejscach. Najtrudniej jest z tymi starymi, przy których nikt nie przewidział, że niektórzy obywatele poruszają się na wózku lub z wózkiem. Miło spacerowałoby się po terenie nowiutkiego kampusu UJ, gdyby nie schody, wyrastające co rusz jak Matterhorn. Zrobili tam nawet przyjemny parczek z siłownią na świeżym powietrzu. Lubią go rowerzyści, choć muszą wnosić tam swoje dwa kółka po stylowych kamiennych schodkach.

Każdy taki spacer jest jak darmowa wizyta na siłowni. Tylko się cieszyć!